środa, 12 grudnia 2012



Pomimo tego, że istnieję, nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić co to dla mnie oznacza. Gdyby ktoś zadał mi pytanie czym jest dla mnie moje życie to pierwsza odpowiedź jaka przychodzi mi do głowy to "Nic", ale z drugiej strony przecież musi być "Coś", bo przecież istnieję. Jestem pośród tych wszystkich żywych istot nazwanych przez kogoś ludźmi, czasami czmycham gdzieś nieporadnie, czasem niezauważalnie, a nawet i z wielkim hukiem... I każda ta czynność nie jest wykonywana tak, jak bym chciała. Gdy chcę cicho - jest głośno. Teraz chcę zniknąć jak jeden płatek śniegu w chociażby zaspie, to tak jakbym była, ale z drugiej strony wcale mnie nie widać. Na dodatek przecież nikt nie lubi zasp, no może z wyjątkiem jakiś mniejszych dzieci rozkoszujących się śniegiem, który przecież tak mało gości na podwórkach naszych domów czy ulicach (moim zdaniem zdecydowanie za długo!), ale znów wracając do tego tematu... mnie nawet dzieci nie lubią, z wzajemnością zresztą. No i gdy chcę tak cicho... znów jest troszkę głośno, bo pomimo tego zatracenia się w płatkach śniegu piszę tego bloga i ten post...Czyli to tak jakby ten jeden płatek śniegu chciał jakimś cudem stamtąd wyfrunąć. Ale jak? Wziąć odrobinę śniegu na ręce i spróbować go rozdmuchać? Być może... ale może nie uwolnimy tego, który tego właśnie chce? Może akurat tamte chciały siedzieć cicho i nawet nie próbować być głośno? Ale z kolei kiedy ten płatek, który szuka wolności jest na samym dole? Na samiusieńkim dole całej ogromnej zaspy? Trzeba się jakoś do niego dokopać... To kupa pracy... I przede wszystkim, by pomóc tej jednej drobnej istocie (bo może przecież płatek ma duszę...) to trzeba troszkę poprzeszkadzać innym? To takie egoistyczne, ale może znów nasz ChcącySięUwolnićPłatek wcale nie chciał być zepchnięty do jakiegoś rowu tworząc zaspę z wcale nie znajomymi kolegami płatkami? Został tam zepchnięty przez pomyłkę przez lekki podmuch wiatru? Może chciał być samotny, ale np. na głowie jakieś osoby (wcale tego nie chcącej) i leżeć tam spokojnie, by po chwili stopnieć i nie istnieć w ogóle? Z kolei ta sytuacja znów prowadzi do następnej, bo może właśnie ten płatek po stąpnięciu i przeistoczeniu się w wodę doprowadził do skręcenia włosa osobie, która w ogóle tego nie chciała. A więc morał! Ten płatek śniegu nie przeszkadza nikomu gdy... spada. Tylko wtedy. Lądując będzie zawsze źle. Obojętnie dla kogo, dla kogoś, dla niego samego lub dla czegoś/kogoś gdzie wylądował.

Żal mi go.







2 komentarze:

  1. płatek śniegu jest taki mały i zimny i nikt się nim nie interesuje. Ludzie mają w Dupie go bo sa zabiegani i zagubieni w swoim swiecie. Żal mi ludzi którzy nie dostrzegaja piekna i dobroci na tym świecie. Dzieci Cie lubią bo kazdy jest dzieckiem teoretycznie ja Cie lubie . zawsze możesz na mnie liczyć !

    OdpowiedzUsuń